Czekoladoholicy, czekoladomaniacy i inni, którzy bez czekolady żyć nie mogą, aż za dobrze wiedzą, co to znaczy, kiedy okazuje się, że ostatnia kosteczka to jednak nam się wydawało, że jeszcze jest, a czekoladki, które tak staraliśmy się zjadać powolutku, pozostały jedynie wspomnieniem. Jest noc, do sklepu daleko, ciasta piec się nie chce i nawet kakao zrobić nie można, bo mleko poszło do kawy. Ok, można spróbować zrobić śmietanę z kakao, w ostateczności to całkiem niezłe wyjście, smakuje prawie jak pudding. Och matko, pudding…. Nie, spokojnie, jutro jest już za kilka godzin, sklep osiedlowy otworzą, się kupi. Może i wafelka, takiego mocno czekoladowego, a nie suchego i bez polewy. Czekoladkę gorzką, tak minimum 60%, a może i więcej. No i może mają gorącą czekoladę w proszku i budyń, ten z kawałkami orzechów. O tak, tak, jutro – już tylko parę godzin…
Kto tak ma, co?
Właśnie, no nie da się bez niej żyć, nie da. Czy da?
Magnez… jakie to smutne, podobno chodzi o jakiś cholerny magnez. I podobno wystarczy zjeść orzechy, owoce czy rośliny strączkowe. I nie ssie nas na myśl o czekoladce, czekoladuni, czekoladuśce, czekoladeczce naszej kochanej.
A inne słodycze? Białko, po prostu białko. Więc zamiast pączka w dziób trzeba włożyć sobie kurczaka czy twaróg.
Bita śmietana i inne tłuste przekąski? Wapń… który jest w brokułach, kapuście, sezamie, roślinach strączkowych czy serze.
Alkohol? Białko, potas – czyli mięso, drób, warzywa, oliwki, pomidory czy ziemniaki…
Kawa? Tak, nawet kawa… fosfor, siarka i żelazo, czyli drób, ryby, jaja, czosnek, papryka albo wodorosty.
I nie ma, nie ma świętości – jest chemia. Tylko czy orzechy potrafią tak wspaniale rozpływać się w ustach, czy pocieszą w deszczowy dzień, dopełnią smak popołudniowej kawy? No czy zrobią to jak ona, nasza jedyna, wspaniała i najcudowniejsza?